Nie rozumiem Kita w jego wyborze towarzyszki życia. Nie było czuć między nimi chemii, pierwotnej pasji, średnio się dogadywali, a Holly nawet nie wiązała z nim przyszłości. Patrząc na ich psychodeliczny chłód emocjonalny w reakcjach na tragiczne zdarzenia, zdaje się, że oboje mieli psychopatyczne skłonności. Jak na amerykański film przystało, pasmo życia przestępczego dwójki kochanków przedstawiono w atrakcyjny, oddziałujący na zmysły sposób.