Niby nie taki najgorszy ale jak na 1h.40min to jednak mocno mi się dłużył, jak dla mnie zbyt męczący, za dużo negatywnych rzeczy ale nie mogę mieć o to pretensji w końcu to dramat a obejrzałem głównie dla Britt Robertson, sama końcówka smutna i nawet myślałem że to na faktach ale z tego co przeczytałem to też zostało wymyślone dla potrzeb filmu, także jednym słowem granie na emocjach, jednym sie to spodoba innym nie koniecznie...