Dawno nie oglądałam tak beznadziejnej adaptacji książki, mojej ukochanej książki do tego. Jak można było próbować utopić Anię w przerębli albo dopiero po roku odsyłać ją do jakiejś innej rodziny. Gdzie charyzmatyczny Gilbert i zamknięty w sobie Mateusz. Co to za głupia akcja na stacji kolejowej, przecież Maryla w ciągu kilku dni zdecydowała, że Ania z nimi zostaje.
Nie wiem co reżyser chciał tutaj pokazać ale mi pokazał tylko jak można spierniczyć tak fajną książkę.